Proces oskarżonych o oszustwa w ramach tzw. karuzeli podatkowej
Sprawa trzeciej osoby współoskarżonej z tymi dwoma w związku z tzw. karuzelą podatkową została wyłączona do odrębnego postępowania przed sądem w Gdańsku.
Dowody w tej sprawie pod nadzorem prokuratury zbierali policjanci z Wydziału do Walki z Przestępczością Gospodarczą Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku. Według ich ustaleń grupa (były w niej też inne osoby) działała w 2015-2016 r. Niektóre wątki tego śledztwa wciąż są prowadzone.
Oszustwa opierały się na działalności białostockiej firmy prowadzonej przez 33-latka. Okazało się, że odbywa się tam karuzelowy obrót towarami. Działanie to polegało na wystawianiu faktur dokumentujących fikcyjny obrót produktami spożywczymi szybkozbywalnymi, jak kawa, napoje energetyzujące, krem czekoladowy czy słodycze.
"Ten sam towar był wielokrotnie przewożony przez różnych przewoźników i wielokrotnie fakturowany jako kolejne transakcje wykonywane przez różne podmioty krajowe. Następnie towar były wywożony z kraju w formie wewnątrzwspólnotowych dostaw i z powrotem trafiał do Polski w formie nabycia, a następnie po raz kolejny był sprzedawany" – tak policja opisywała mechanizm tego oszustwa podatkowego, gdy kierowany był przez prokuraturę do sądu akt oskarżenia.
Czasami obrót tymi towarami odbywał się jedynie na papierze, a towar fizycznie nie zmieniał lokalizacji.
Niektóre z firm, które uczestniczyły w tym łańcuchu, zakładane były na tzw. słupy, a niektóre funkcjonowały legalnie. Jak podała policja, wskutek takiej działalności sprawcy doprowadzili bądź usiłowali doprowadzić Skarb Państwa do nienależnego zwrotu ponad 2 mln zł podatku VAT.
Ostatecznie – na podstawie zgromadzonych materiałów – zarzuty postawiono 33-latkowi i prezesom dwóch innych firm. 33-latek został oskarżony o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, tzw. pranie pieniędzy, poświadczenia nieprawdy i o oszustwa podatkowe. 45-latek (sprawa przekazana do Gdańska) odpowie przed sądem za oszustwo i pomocnictwo do popełniania takich przestępstw, a 67-latek jedynie za pomocnictwo.
Przy takich zarzutach oskarżonym grozi do 10 lat więzienia. 33-latek się nie przyznaje. "Nie miałem żadnego pojęcia, że towar, który sprzedawałem za granicę, wracał do Polski. Absolutnie nie byłem świadomy, w co zostałem wplątany. Wykorzystano mój młody wiek i krótki staż w działalności gospodarczej" – mówił przed sądem.
Drugi z oskarżonych się nie stawił, proces ruszył mimo jego nieobecności. Sąd rozpoczął postępowanie dowodowe. (PAP)
rof/ joz/