Każdy kierowca powinien mieć badania psychologiczne na prawo jazdy
Psycholog transportu dr Piotr Mamcarz z KUL zapytany o to, dlaczego ludzie kierują pod wpływem alkoholu albo mimo sądowych zakazów prowadzenia pojazdów, zwrócił uwagę, że każdy człowiek ma wolną wolę. Ale to przede wszystkim od jego systemu wartości i norm – które nabył w domu rodzinnym i w kontakcie ze środowiskiem społeczno-kulturowym - zależy, czy będzie respektować zasady bezpieczeństwa w ruchu drogowym.
"Osoby, które prowadzą z nadmierną prędkością, bądź pod wpływem alkoholu to osoby antyspołeczne, które przez wiele lat powtarzają te same schematy. Granica niezauważalnie się przesuwa. Patologiczne zachowania zaczynają się od naszych, codziennych wyborów. Na przykład najpierw jadę o 5 km/h szybciej, później 10 km, następnie 20 czy 50 km/h szybciej, niż jest to dozwolone" – wyjaśnił psycholog.
Nie bez znaczenia jest również – jak dodał - powielanie złych przykładów, np. od ojca, który zawsze przejeżdżał na czerwonym świetle. Do tego dochodzi często przyzwolenie, akceptacja, a nawet podziw w środowisku wobec osób, które chwalą się, że jechały np. 250 km/h na drodze ekspresowej. "Z reguły u ludzi nie budzi to skrajnie negatywnych reakcji, a wręcz czasami są pod wrażeniem takich wyczynów" – zaznaczył dr Mamcarz.
Stwierdził, że piratów drogowych charakteryzuje przede wszystkim egocentryzm, impulsywność, brak wyobraźni. Wyjaśnił, że jadąc 200-300 km/h liczą na zaimponowanie, przypodobanie się otoczeniu społecznemu, w którym żyją. Pociąga ich, że jest w tym coś tajemniczego, nielegalnego. Poza tym – jak dodał psycholog - lubią adrenalinę, a intensywne bodźce zapewniają im wysokie pobudzenie, które jest źródłem przyjemności.
"Często mają też niskie poczucie własnej wartości, które kompensują sobie w ten sposób, np. drogimi, szybkimi samochodami, czy wyścigami na ulicach miast. Zdobywają różne trofea, aby podnieść sobie satysfakcję z życia" – zaznaczył ekspert.
Zapytany, dlaczego część kierowców ucieka z miejsca wypadku, odpowiedział, że ma to związek z lękiem przed odpowiedzialnością - działają wtedy impulsywnie, popędowo, bezrefleksyjnie.
"Osoby, które popełniają przestępstwa żyją zazwyczaj w swoim własnym iluzorycznym świecie, który nie ma odzwierciedlenia na zewnątrz. Wypadek to często sytuacja zderzenia się z rzeczywistością, która nie pasuje do ich świata wewnętrznego. Dlatego uciekają od niewygodnej prawdy fizycznie i psychicznie, zaprzeczając np. przed sądem swojej winie. Oni naprawdę są przekonani, że niczego złego nie zrobili" – zwrócił uwagę psycholog transportu.
Jego zdaniem każdy kierowca powinien mieć badania psychologiczne na prawo jazdy. Od wielu lat środowisko psychologów postuluje o wprowadzenie takiego rozwiązania. Jako uzasadnienie podał, że kierowcy samochodów ciężarowych - którzy obowiązkowo przechodzą psychotesty - są grupą, którą najrzadziej doprowadza do wypadków w ruchu drogowym. "Wiemy, że grupę ryzyka z kolei stanowią osoby, które mają wysoką impulsywność, wysoką skłonność do ryzyka, niską moralność, słabą duchowość, niską uważność. A badania psychologiczne pozwoliłyby je właśnie wychwycić i ograniczyć im możliwość posiadania prawa jazdy" – wyjaśnił psycholog.
W jego ocenie potrzebna jest jednocześnie zmiana systemowa w podejściu do kultury badania, która nakierowana jest – jak ocenił - na przepuszczanie wszystkich kierowców. "Potrzebne są twarde kryteria, bo obecnie jednego dnia mogę iść po opinię do psychologa transportu, który wyda negatywne orzeczenie, ale następnego dnia inny specjalista wyda mi pozytywną opinię" – podkreślił ekspert.
Według niego na badaniach psychologicznych powinno zależeć przede wszystkim samym kierowcom, którzy ponoszą odpowiedzialność za bezpieczeństwo dzieci i bliskich, których przewożą. "Prowadzenie samochodu jest równie niebezpieczne, jak posiadanie broni. Tylko, żeby uzyskać pozwolenie na broń palną potrzebne są szczegółowe i trudne badania, zaś w odniesieniu do prawa jazdy uważamy, że powinno należeć się każdemu" – podkreślił dr Mamcarz.
Nawiązując do tego, że na piratów drogowych nie działają ani wysokie mandaty, ani zagrożenia karą więzienia, czy konfiskata samochodu, odparł, że na wolną wolę nie ma bata. "Jeżeli nie kocham swojego życia, to nie będę szanować życia innych. Poza tym karanie nie jest efektywne. Podejrzewam, że nawet gdyby była kara śmierci dla piratów drogowych, to nic by się nie zmieniło. Przykładem są Stany Zjednoczone" – dodał psycholog.(PAP)
Autorka: Gabriela Bogaczyk
gab/ jann/ mhr/